Lekko od niechcenia zgodziłam się aby pójść do Devona. Szliśmy około 9 minut po czym dotarliśmy na miejsce, do jego domu.
-Wchodź zaprazam -odparł wskazując łapą na wejście. Z niechęcią weszłam, wiedziałam iż nie mam wyjścia więc weszłam.
-Ładnie tu u ciebie -stwierdziłam rozglądając się dookoła.
-Dzięki, staram się aby było przytulnie- odpowiedział patrząc na mnie i uśmiechając się.
-Usiądź-powiedział patrząc w moją stronę. Usiadłam i przez chwilę trwałam w ciszy, nie wiedząc co powiedzieć, w końcu wykrztusiłam z siebie :
-Bardzo ci dziękuję, niewiem co bez ciebie by się ze mną stało. Nie chcę ci sprawiać kłopotu - odparłam patrząc w stronę wyjścia.
-Nie ma za co dziękować. Nie sprawiasz żadnego problemu - odrzekł z uśmiechem. Ja tylko lekko się uśmiechnełam patrząc w jego stronę.
-No dobrze zostanę na chwilę - powiedziałam i usiadłam. Rozmawialiśmy przez kilka godziny, nie odczuwaliśmy upływu czasu, zanim się spostrzegliśmy była już noc.
-No... cóż sama wracać nie będziesz, został na powiedział z lekkim uśmiechem.
-No niewiem- rzekłam z zakłopotaniem.
-Zostań co ci zależy-powiedział stając przed wyjściem.
-No dobrze - powiedziałam.
<Devon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz