Dość szybko zyskałem "przyjaciółkę". Nie spodziewałem się, że pójdzie tak łatwo. Skoro jednak usłyszałem taką propozycje żal było odmówić, choć po chwili zdałem sobie sprawę, że prawie nic o niej nie wiem: -Jak się zwiesz?-spytałem, spoglądając na nią przelotnie.
-Wariora-odpowiedziała przyjaźnie-a ty?
-Martin.
-Poznałeś alfy?
-Tak, zapoznałem się z Picallo. Sprawia wrażenie dobrego przywódcy.
-A co cię sprowadza tutaj?-zadawała kolejne pytania czarna wilczyca.
-To dłuższa historia...-jakby warknąłem, bo też chciałem się czegoś dowiedzieć na jej temat, lecz ona niemal nie dopuszczała mnie do głosu.
-Chętnie wysłucham-odparła i uśmiechnęła się od ucha do ucha.
-To pogadamy później, obiecuję, najpierw ty mi coś o sobie opowiedz-zaproponowałem, gdyż nie przepadałem za mówieniem na swój temat.
-Hm, to też później. Czy zgodzisz się abym pokazała ci pewne miejsce?-zasugerowała przekręcając głowę i kusząc mnie proszącym spojrzeniem.
-Czemu nie?-zaśmiałem się wesoło. Wadera przeszła przede mnie. Prowadziła. Śmiesznie skakała przez gałęzie drzew, nieraz przyspieszała, a czasem zwalniała. Wkrótce szczenięce odruchy zawładnęły naszymi ciałami i zaczęliśmy się ścigać, nie mogąc przestać. Choć na pierwszy rzut oka, można by to nazwać zwyczajnym biegiem, to były wyścigi. Co jak co, ale dzięki temu zyskaliśmy więcej czasu, bo w mgnieniu oka byliśmy na miejscu.
-To jest "magiczne źródełko"-oznajmiła.
-Pie..Pięknie-skomentowałem. Moim oczom ukazał się strumyk z przesadnie niebieską wodą. Otaczająca go roślinność dodawała dużego uroku. Drzewa wysokie, pokryte mchem. Miejsce robiło wrażenie zaczarowanego, magicznego. Ni z tego, ni z owego nagle przypomniało mi się, że poszukiwałem jaskini. Bystrze zaobserwowałem w jednym z drzew wąski, ale do rozszerzenia tunel. Szturchnąłem waderę. -
Ej, zobacz tam!-pokazałem łapą na znalezisko.
<Wariora?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz