Biegłem ile sił w łapach, by jak najszybciej dostarczyć Wariorę do medyka. Jedynym w naszej watasze był Martin, który niedawno został przyjęty. Nie znałem gościa, ale nie miałem innego wyboru.
- Trzymasz się?! - krzyknąłem.
- Taak - wadera cicho jęknęła.
W grocie Martina powitała mnie Lily, jego pomocniczka.
- Witaj Devonie, co jej jest? - spytała zaniepokojona.
- Wybacz, ale musimy szybko do Martina, jest w środku? - spytałem wchodząc. Lily zatrzymała mnie łapą.
- Ma pacjenta. Ja się nią zajmę - powiedziała, ssuwając waderę z moich pleców. Zabrała ją do małej sali, a gdy chciałem wejść, znów mnie powstrzymała - ty zostań.
Zasunęła zasłonkę i na pół godziny zostałem sam. Chciałem usnąć, ale nie mogłem. Zacząłem więc bawić się każdym przedmiotem jaki znalazłem.
< Wariora ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz