niedziela, 7 maja 2017

Od Martina

Niedawno przyjęli mnie do watahy magicznego źródła. Jeszcze nie zdążyłem wszystkich poznać, ale coś podpowiadało mi, że to nie będzie takie trudne. Basiorem dowodzącym był Picallo. Powiedział co i jak, przydzielił mi stanowisko omegi oraz funkcję medyka. Znając bardzo dobrze i dokładnie swoje wymagania, a dokładniej postanowienia oraz cele nie było to zadowalające. Wole się wyróżniać niż tworzyć tłum. Sądziłem, ze wszystko przyjdzie mi łatwiej, a na starcie dopiero powinno iść z górki. Takie towarzyszyły mi myśli podczas wędrówki i dość długiej drogi. Już od czasów gdy byłem młody, nie należałem do najprostszych. Często wdawałem się w bójki o honor. Bardzo dla mnie jest ważne i zawsze było to stanowisko. Cóż, należy doceniać to co dostajemy, to co zsyła nam los... Jak to się mówi nigdy nie wiesz co cię czeka, a ja przynajmniej mam przy sobie stado. W sumie moje liczenie na "awans" nie były mądre, wręcz przeciwnie; dziecinnie głupie. Kto wie, może przyjdzie taki dzień kiedy moje marzenie sie spełni, a dowodzący doceni moje chęci i uczyni ten zaszczyt wyższego stanowiska. Na razie zaakceptowałem tą przydzielona mi "etykiete". Tak, uznałem, że nie należy od razu sie wychylać czy co najgorsze walczyć bądź kłócić i tracić szanse na sympatie. Był to już mój drugi dzień, bo trafiłem tu wieczorem. Spałem gdzieś pod drzewem. Nie przywiązałem do tego miejsca szczególnej wagi. Było ono pierwszym-lepszym, które znalazłem. Drugiego dnia poszedłem rozejrzeć się i pozwiedzać tereny. Musiałem znaleźć jakąś pogodną jaskinię do zamieszkania. Zmierzając na zachód szedłem przez "Plażę Marzeń". Miło i z przyjemnością stąpałem po chłodnym piasku. Korciło mnie by popływać, ale najlepiej mi to nie wychodziło. Skręcając w jakąś uliczkę natrafiłem na las. Na długi, ciągnący się las. Na drzewach, w krzakach i nawet w ziemi kryły się setki różnorodnych zwierząt. Małe oczka obserwowały mnie z ukrycia, a ja "o niczym" nie wiedziałem, jednak stałem się też obiektem spojrzeń czegoś o wiele większego. Usłyszałem lekkie stąpanie wadery. Zatrzymałem się. Wręcz promieniowałem chęcią do zapoznania się.
 -Ej, nie krępuj się-zachęciłem wilczyce do pokazania się.

<ktoś>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz