Niedawno przyjęli mnie do watahy magicznego źródła. Jeszcze nie zdążyłem wszystkich poznać, ale coś podpowiadało mi, że to nie będzie takie trudne. Basiorem dowodzącym był Picallo. Powiedział co i jak, przydzielił mi stanowisko omegi oraz funkcję medyka. Znając bardzo dobrze i dokładnie swoje wymagania, a dokładniej postanowienia oraz cele nie było to zadowalające. Wole się wyróżniać niż tworzyć tłum. Sądziłem, ze wszystko przyjdzie mi łatwiej, a na starcie dopiero powinno iść z górki. Takie towarzyszyły mi myśli podczas wędrówki i dość długiej drogi. Już od czasów gdy byłem młody, nie należałem do najprostszych. Często wdawałem się w bójki o honor. Bardzo dla mnie jest ważne i zawsze było to stanowisko. Cóż, należy doceniać to co dostajemy, to co zsyła nam los... Jak to się mówi nigdy nie wiesz co cię czeka, a ja przynajmniej mam przy sobie stado. W sumie moje liczenie na "awans" nie były mądre, wręcz przeciwnie; dziecinnie głupie. Kto wie, może przyjdzie taki dzień kiedy moje marzenie sie spełni, a dowodzący doceni moje chęci i uczyni ten zaszczyt wyższego stanowiska. Na razie zaakceptowałem tą przydzielona mi "etykiete". Tak, uznałem, że nie należy od razu sie wychylać czy co najgorsze walczyć bądź kłócić i tracić szanse na sympatie. Był to już mój drugi dzień, bo trafiłem tu wieczorem. Spałem gdzieś pod drzewem. Nie przywiązałem do tego miejsca szczególnej wagi. Było ono pierwszym-lepszym, które znalazłem. Drugiego dnia poszedłem rozejrzeć się i pozwiedzać tereny. Musiałem znaleźć jakąś pogodną jaskinię do zamieszkania. Zmierzając na zachód szedłem przez "Plażę Marzeń". Miło i z przyjemnością stąpałem po chłodnym piasku. Korciło mnie by popływać, ale najlepiej mi to nie wychodziło. Skręcając w jakąś uliczkę natrafiłem na las. Na długi, ciągnący się las. Na drzewach, w krzakach i nawet w ziemi kryły się setki różnorodnych zwierząt. Małe oczka obserwowały mnie z ukrycia, a ja "o niczym" nie wiedziałem, jednak stałem się też obiektem spojrzeń czegoś o wiele większego. Usłyszałem lekkie stąpanie wadery. Zatrzymałem się. Wręcz promieniowałem chęcią do zapoznania się.
-Ej, nie krępuj się-zachęciłem wilczyce do pokazania się.
<ktoś>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz