Gęsta mgła otoczyła mnie zewsząd. Spośród niej dobiegały nieznane, nieludzkie głosy, złowróżbnie brzmiące. Byłam sama... Nagle spod osłony mgły wydostał się Picallo. Basior jednak nie wyglądał dokładnie tak, jak znany mi Alfa - ten miał błyszczące rubinowe ślepia i bezwzględny wyraz pyska, z którego kapała krew. Jego sierść była poplamiona czerwoną cieczą, gdzieniegdzie widać było rany odniesione w walce. Cofnęłam się o krok.
- Nie bój się mnie, Rebekko - wysyczał, zbliżając się. Zaczęłam się powoli cofać, aż nagle nie wyczułam nic pod jedną z łap. Zachwiałam się, ale udało mi się utrzymać równowagę. Zostałam zapędzona nad urwisko. Picallo zbliżył się jeszcze bardziej...
Nagle oślepił mnie jasny, błękitnawy blask. Przede mną pojawiła się wilcza postać z ptasimi skrzydłami. Picallo cofnął się, jakby przerażony. W pewnej chwili uderzyła w niego kula światła i Alfa zniknął. Tajemnicza postać odwróciła się w moją stronę.
- Gdy blada zasłona zakryje rzeki, gdy znikną wszyscy z oczu twoich, przyjaciel z wrogiem stoczą pojedynek, kto przegra - niech przygotuje się do drogi - powiedziała zjawa melodyjnym, aczkolwiek przerażającym głosem.
***
Otworzyłam oczy nagle i przez chwilę zastanawiałam się, co się dzieje i gdzie ja jestem. Zewsząd otaczała mnie gęsta mgła, a przy wejściu do nory zobaczyłam szczenięta.
- Gdzie jest Picallo? - zapytałam, wstając i podchodząc do maluchów. Te jednak zachowywały się tak, jakby mnie nie słyszały. W pewnej chwili, zanim zdążyłam zareagować, po prostu wskoczyły w mgłę. Pięknie...
Zaraz jednak moje myśli zajęły się czymś innym - usłyszałam głos Picalla i niewilcze ryki...
Gdy blada zasłona zakryje rzeki, gdy znikną wszyscy z oczu twoich, przyjaciel z wrogiem stoczą pojedynek, kto przegra, niech przygotuje się do drogi...
Mój sen się spełniał.
<Picallo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz