- A więc masz na imię Devon? Miło poznać - powiedział, uśmiechając się - szukam Watahy Magicznego Źródła. Czy to tu?
Tym razem pytanie było do mnie. Wymieniliśmy z Devonem spojrzenia, wiedziałam, że go okłamał. Wywróciłam oczami. Obcy niezbyt wiedział o co chodzi. Spoglądał to na mnie, to na Betę.
- Kim jesteś? - spytał Devon, gdy już chciałam przywitać gościa. Co on dziś tak przesadnie podejrzliwy?
- Szukam watahy, która chętnie by mnie przyjęła. Słyszałem, że jesteście otwarci na nowych - rzekł. Brzmiało to jak jakaś rozmowa kwalifikacyjna. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
- To jak będzie? - spytał brązowy, z błyskiem nadziei w oczach.
- Pomyślimy - powiedział Devon, zmieniając pozycję. Mianowicie wygodnie sobie klapnął - ale może najpierw powiesz nam jak się nazywasz?
Szczerze myślałam, że palnie "pomyślimy", co na pewno nie uszło by mu to płazem. Na szczęście tak się nie stało. W sumie trochę szkoda
- Jestem Brue - skinął głową i przyłożył sobie łapę do klatki piersiowej. Wyglądało to całkiem elegancko.
- Miło nam. Jestem Sally, a to Devon - Beta skinął głową - on jest Betą.
- Mi również miło.
< Brue? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz