Chodziłam po terenach watahy, nudząc się okropnie, czego nienawidziłam. Zaczęłam nucić jakąś piosenkę i truchtać w podskokach. Po drodze malowałam drzewa, krzewy i zwierzęta na różne kolory, ale potem zwracałam im pierwotne kolory. Dotarłam na Świetlistą Polanę i ujrzałam tam jakoegoś wilka tarzającego się w trawie. Wyglądał dość zabawnie.
- Hej! Chyba nieźle się bawisz?! - powiedziałam, wyłaniając się z cienia. Słońce od razu mnie oślepiło.
- Dziś całkiem nieźle - odwrócił się na bok spoglądając w moją stronę - Jestem Martin.
Wstał i się przedstawił.
- A ja Dayen. Długo jesteś w watasze? - spytałam, przechylając lekko głowę.
- Kilka dni. Ale już się trochę rozglądałem.
< Martin? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz