- Ja jestem Picallo, a to Devon - powiedziałem spokojnym głosem - a ty skąd tu się wzięłaś?
- Dotarłam na wasze tereny dopiero dziś. Ale spokojnie, nie zamierzam zakłócać waszego spokoju - powiedziała i chciała odejść, ale zatrzymał ją Devon.
- Zaczekaj - rzekł, łapiąc ją za rękę. Ona natychmiast wyrwała łapę z uścisku.
- Mówiłam, że nie będę rozrabiać, ale ten tu to sam się prosi! - zwróciła się do mnie. Spojrzałem na Devona. Wiedziałem o co mu chodzi, ale dałem mu znać żeby puścił Rebekkę. Zrobił to z niechęcią.
- Myślę, że nie zrobił tego, żeby cię rozzłościć, ale się o coś spytać - zwróciłem się do niej.
- A o co?
- Nie należysz do żadnej watahy, prawda?
Wadera trochę się zastanawiała, ale w końcu odpowiedziała.
- Raczej nie, ale co to ma do rzeczy? - spytała zaciekawiona.
- Nasza wataha jest niewielka i potrzebujemy nowych wilków. Co ty na to? - rzekł Devon.
Rebekka odwróciła wzrok i wpatrywała się w jakiś czas w dal. Wiedziałem już, że jeśli będzie chciała dołączyć, muszę z nią szczerze porozmawiać. Musi więc mi powiedzieć, co było barierą w dołączeniu do nas.
- Nie musisz podejmować decyzji od ra..
- Okej - rzekła - mogę dołączyć. Czym mogę się zająć?
Na twarzy Devona pojawił się uśmiech. Nie ukrywam, że mi też było wesoło. Rebekka wydawała się być całkiem spoko waderą. Nie ukrywała się ze swoim charakterem. Jednak jeśli chce dołączyć, musi mi powiedzieć co ją trapi, inaczej nie będę w stanie jej zaufać.
< Rebekka? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz