Po odpoczynku ruszyliśmy dalej. Przez resztę dnia pokazałam basiorowi Las życia, Świetlistą polanę, Zlewisko i Błękitną Grotę. Zwłaszcza to ostatnie bardzo mu się podobało. Szliśmy w stronę plaży i nagle zaczął padać deszcz, który zmienił śnieżny puch w błoto.
- No pięknie - powiedziałam. Nie było tu już drzew, tylko mnóstwo krzewów i z tego co wiem, ani jednej jaskini. Nie mieliśmy gdzie się schować.
- Co teraz? - spytał basior. Trochę wkurzona zignorowałam jego pytanie. Tak lało, że ledwo go widziałam.
- Wracamy! - krzyknęłam, trącając basiora. Oboje zaczęliśmy biec ile sił w łapach. Kyle był szybszy ode mnie. Starał się jednak nie odbiegać od mojego tempa. Byliśmy już blisko pierwszych drzew. Nagle potknęłam się, zrobiłam fikołka i spadłam. Potwornie bolał mnie tyłek i plecy. Szybko zorientowałam się, że jestem w jakiejś norze, bardzo dużej norze. Spojrzałam w górę. Był tam Kyle, zaniepokojony i trochę zdezorientowany.
- Nic Ci nie jest? - spytał.
- Nie nic - powiedziałam próbując wstać. Nagle poczułam potworny ból w lewej przedniej łapie - Ała!
Wydarłam się.
- Chyba mam złamaną łapę. - powiedziałam cichym głosem. Zorientowałam się, że nie jestem tu sama. Kilkadziesiąt małych oczu wpatrywało się we mnie. Tam nie docierało światło, więc nie widziałam jak wyglądali i kim byli.
- Idę po ciebie - rzekł Kyle i chyba poszedł po coś przydatnego do zejścia. Tak czy inaczej oddalił się.
- Nie wchodź tu! - krzyknęłam, ale nie wiem czy mnie słyszał. Zwróciłam głowę w stronę światła. Nagle oni zaczęli mnie ciągnąć. Zrobili to tak szybko(tak szybko wciągneli mnie na ciemna stronę), że nie zdązyłam zobaczyć kim są.
- Co robicie? Zostawcie mnie! - krzyczałam, ale nikt nie zwracał na to uwagi.
< Kyle? Pociągniesz ten wątek? >
No pewnie!
OdpowiedzUsuń