Wróciłem do nory z kawałkiem liny i szybko z jej pomocą dostałem się do środka. Rozświetliłem małą błyskawicą teren wokół mnie. Czysto.
- Cherr?? - szepnąłem. Nora była duża, rozchodząca się na kilka korytarzy,wiodących w różne kierunki. Nie wiedziałem, który wybrać,więc poszedłem pierwszym lepszym. Dotarłem do groty. Siedziało tam kilkoro lisów z czerwonymi ślepiami. Rzuciły się w moim kierunku. Szybko je ogłuszyłem i wróciłem tym korytarzem, którym przyszłem. Trochę błądziłem aż dotarłem do pomieszczenia, w którym znajdowała się Cherr. Wadera miała przywiązaną łapę do ściany.
- Tu jesteś - powiedziałem i podeszłem do niej - Naprawdę złamałaś łapę?
- Naprawdę - szepnęła Cherr. Chyba jej ulżyło na mój widok - Mógłbyś mnie odwiązać? Ale uważaj, to ta złamana. Skinąłem głową i odwiązałem linę.
- Zmywajmy się stąd - odparłem, pomagając jasnobrązowej wstać. W pewnej chwili usłyszeliśmy jakieś głosy.
- ONE tu idą. Z ciemności wyłoniły się jaskrawe, czerwone tęczówki.
<Cherr? Co dalej?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz