poniedziałek, 8 maja 2017

Od Picalla CD. Rebekki

Po pogrzebie Selin każdy z członków watahy wrócił do własnych zajęć. Ja siedziałem jeszcze przed grobem, który był pięknie przystrojony głównie przez Rebekkę i resztę szczeniąt. Małe były bardzo przestraszone, miały oczy pełne łez. Rebekka próbowała je uspokoić, jednak nie było to łatwe. To był smutny widok. Po tej tragedii każdy członek dostał informacje o zagrażającym nam demonie. Problem w tym, że nie bardzo wiedzą jak się bronić. Jak na razie jedynym wyjściem wydaje się być pobyt demona w krainie snów. Doskonale wiedziałem co to dla mnie oznacza. Nikt przecież nie powiedział, że będzie łatwo.
Moje rozmyślania przerwała Rebekka, siadając obok mnie. Szczeniaki potruchtały do jaskini.
- Co teraz zrobimy ? - spytała. Podniosłem wzrok i dostrzegłem ile różnych uczuć mieści się w jej szklistych oczach. Nie za bardzo wiedziałem, co jej odpowiedzieć.
- Na razie nic nie możemy zrobić. Demon zostanie w krainie snów przez jakiś czas. Skontaktuję się z innymi watahami i szamanami. Może oni nam pomogą - powiedziałem.
- Oby tak było - odparła, po czym odeszła

******************************************

Nie spałem tej nocy w swojej jaskini. Postanowiłem zostać i zająć się szczeniętami. Wszystkie udało mi się uśpić, jednak sam nie mogłem spać. Zażyłem więc środki nasenne i szybko zapadłem w sen. To był koszmar.
Leżałem na marmurowej posadzce. Otworzyłem oczy, wstałem i rozejrzałem się. Dookoła było ciemno. Tylko ja stałem w kręgu światła. Nagle krąg zaczął się rozszerzać, a moim oczom ukazały się straszne rzeczy. Widziałem wilki, które wykrwiały się na śmierć. Miały zapuchnięte oczy i obcięte łapy. Roślinność i ziemia były szaro-czarne, w oddali było widać dym. Podszedłem do jednego z wilków. Nie mogłem go jednak rozpoznać, ponieważ był cały we krwi, tak jak i inne. Nagle biała poświata prześwietliła wilki. Obok mnie leżał mój brat, a dalej reszta watahy. Nie mogłem w to uwierzyć, ani nic zrobić i za to czułem się podle. Czułem, że zaczynam tonąć. Dosłownie. Zacząłem spadać, gdy coś mnie zaatakowało. Spadłem wprost do jaskini szczeniaków. Przyciskałem do ściany mojego wroga. Był szkaradny. Miał krwistoczerwone ślepia, wielkie kły i uszy, a piana leciała mu z pyska. Gorzko się zaśmiał, a ja przycisnąłem go mocniej. Zaczął się rozpływać, aż jego twarz wydała mi się znajoma. Podobna do Rebekki, aż stała się Rebekką.
- Picallo, to ja ! - wydusiła. Opamiętałem się, obudziłem. Zabrałem łapę oswabadzając waderę - wszystko w porządku ?
Spytała. Szczeniaki patrzyły na mnie z przerażeniem.
- Ja...prze...przepraszam - nie wiedząc gdzie podziać wzrok wyszedłem z jaskini.

< Rebekka? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz