poniedziałek, 17 października 2016

Od Picalla CD Sally

- Cherr, Devon, Dayen idzcie do swoich zajęć - powiedziałem. Skinęli głowami, i każdy poszedł w swoją stronę. Zostaliśmy z Sally sami.
- Więc co chcesz wiedzieć Alfo? - spytała spokojnym głosem. Zaczęliśmy iść w głąb lasu.
- Kim jesteś? Czy przed czymś uciekasz? Co sprawiło, że postanowiłaś właśnie do nas dołączyć? Jednym zdaniem chcę, żebyś powiedziała wszystko o sobie szczerze, bym mógł ci zaufać. - patrzyłem cały czas przed siebie. Sally nie spuszczała ze mnie wzroku. Przysiedliśmy na popruchniałej kłodzie.
- Nie jestem raczej aspołecznym wilkiem, jak każdy samotnik poszukiwałam watahy, żeby mieć się gdzie schronić  i móc z kimś zamienić kilka słów. Samo powiedzenie " Dzień dobry! ", czy " Hej jak się masz? ", uświadamia ci, że nie jesteś sam i ktoś się tobą interesuje.
Oboje spojrzeliśmy w górę, zastanawiając się co dalej powiedzieć. Korony drzew lekko kołysały się na wietrze, co jakiś czas przeleciał jakiś ptak. Zwróciłem się do Sally, która cały czas wpatrywała się w niebo.
- Imponujesz mi tym, że w tak prosty sposób mówisz o swoich uczuciach. Niewiele wilków jest do tego zdolnych. - powiedziałem. Sally spojrzała na mnie.
- Rozmawianie na każdy temat przychodzi mi dość łatwo. Taka już jestem - lekko się uśmiechnęła. - Pytałeś czy przed czymś uciekam? Tak. Uciekam przed samotnością. Co do mojej przeszłości, to była niezbyt szczęśliwa. Kiedyś miałam rodziców, później już nie...
Wadera spósciła głowę. Chciałem ja jakoś wesprzeć. Już wyciągnąłem łapę, ale ona natychmiast podniosła głowę.
- Takie jest życie, godzę się na swój los, ale żyję na własnych warunkach - uśmiechnęła się.
- Rozumiem. Mam jeszcze jedno pytanie; Kim chcesz być w naszej watasze? - zapytałem z uśmiechem. Wadera rozpromieniała słysząc o stanowiskach.
- Wiem, że kiepsko u was ze strażą - uroczo się uśmiechnęła, prowokując mnie do tego samego.
- Nie jest najgorzej, ale każdy się przyda. - powiedziałem.
- Więc chciałabym zostać strażnikiem - jej oczy mówiły same za siebie. Czułem, że mogłem zaufać tej waderze. I mimo, że nie miałem żadnych wątpliwości, zdrowy rozsądek kazał mi być ostrożnym.
- Myślałem, że zostaniesz raczej naszym szpiegiem, ale skoro ciągnie cię do straży... - wadera wlepiała we mnie swoje ciekawskie oczy. - Mianuję cię więc strażnikiem północnej granicy watahy. Wiesz gdzie ona jest?
- Wiem, wiem. Obserwowałam was przez dłuższy czas. 
- Mimo to ja cię tam odprowadzę. - zeskoczyłem z kłody i zacząłem iść na północ. Sally też zrobiła to co ja.

<Sally?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz