Kiedy basior spytał się mnie co robimy przez chwilę trwała w bezruchu, aż przyszedł mi do głowy pomysł. Zauważyłam, że jest ścieżka która nie jest różno kolorowa tylko cała niebieska.
-Chodźmy tędy, to chyba to dobra droga-odparłam patrząc przed siebie.
-No... nie wiem-odpowiedział patrząc najpierw na mnie a potem na szczęście .
-Zaufaj mi-powiedziałam i zaczełam zmueżać ku ścieżce
-Dobrze -odparł i poszedł za mną. Szliśmy około 20 minut aż usłyszałam jakieś szmery.
-Stój -powiedziałam pół szeptem . On stanoł i popatrzył za siebie, a po chwili... Wyleciał zanami smok. Natychmiast kazałam mu uciekać a ja zamieniłam się natychmiast w smoka i stanełam do walki. On był mniejszy odemnie, miał wiele blizn oraz bardzo umięśnione ciało . On zaatakował pierwszy zadrapał moje ramię, ja zaatokiwałam i ugryzłam go w kark . Wyrwał się i rzucił się na mnie i stanoł na mojej szyi zaczełam się dusić, jakimś cudem się wyrwałam. Walka trwała kilka minut w końcu pokonałam smoka który leżał cały zakrwawiony na ziemi. Po chwili padłam na ziemię i zamieniła się w wilka i miałam wiele ran i zadrapań. Po chwili przybiegł Martin. <Martin?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz