- Całe szczęście nie jest to nikt z naszej watahy - rzekłem, uważnie oglądając ciało.
Była to biała wadera, całkiem młoda. Na szyi miała ślad po ugryzieniu.
- Tak jak mówił Rysiek, to coś wysysa krew ze zwierząt - powiedziała Rebekka - Tylko co to może być ?
Nie odezwałem się, ale miałem pewne przypuszczenia.
- Trzeba będzie przesłać wiadomości do naszych członków. Załatwisz to?
- Jasne, ale co właściwie mam im przekazać?
Odetchnąłem głośno.
- Posłuchaj. Rysiek mówił, że wygląda to na trójwymiarowy cień i pije krew. Ja mam pewne przypuszczenie... myślę..., że to demon - wydusiłem. Wadera nie ukrywała przerażenia - Posłuchaj, teraz najważniejsze jest trzymanie się razem.
< Rebekka? Ech, jedno z gorszych dziur mojej wyobraźni >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz